Relacje polsko-
Krzysztof Ruchniewicz
/ 02.12.2015 / Na początku tego roku zadałem moim koleżankom i kolegom pytanie, jak
– w ich ocenie – będą się rozwijać relacje polsko-
Pobieżny rzut oka na niemiecką prasę przekonuje, że z punktu widzenia zachodniego sąsiada na obrazie relacji dwustronnych pojawiły się znaczące i niepokojące rysy. Zapowiadać mają one zerwanie harmonijnej współpracy i być może głęboki kryzys. Niemieckie gazety krytycznie analizują skład, zapowiedzi i pierwsze posunięcia nowego polskiego rządu. W centrum uwagi jest kwestia uchodźców. Ton ocen jest wyraźnie negatywny. Można mieć wrażenie, że w Polsce rychło zapanują rządy autorytarne, a proeuropejskie, demokratyczne państwo nieuchronnie przekształca się w strukturę ksenofobiczną, egoistyczną, odwracającą się od UE. W prasie pojawiają się nieobecne już od dłuższego czasu określenia, jak „Europa Wschodnia“, do której zalicza się Polskę i jej najbliższych sąsiadów.
W niemieckiej prasie zaczęły pojawiać się nawet karykatury na temat Polski, czego
nie było już od lat. Z pewnością niektóre z opinii i zastrzeżeń podnoszonych w Niemczech
można uznać za trafne. Czy jednak nie powinno się podchodzić do sytuacji w Polsce
z większą wstrzemięźliwością? Pojawienie się kolejnego krytycznego artykułu w niemieckiej
prasie jest szeroko komentowane w polskich mediach. Zwykle prowadzi to do nowej fali
krytyki, ożywia urazy, odgrzebuje już zdawałoby się przebrzmiałe konflikty. To swoiste
„bicie piany“ po obu stronach nie służy jednak relacjom polsko-
Relacje polsko-
Sytuacja w dzisiejszej Europie stawia przed obu państwami nowe wyzwania. Z racji ich potencjału i znaczenia w tej części Europy mają przed sobą szczególne zadania, wymagające współdziałania. Czy jednak potrafią mówić jednym językiem? Czy konsultacje różnego szczebla, przeprowadzane również w celu takiego zbliżenia, będą kontynuowane? Czy polscy politycy odpowiedzialni obecnie za sprawy europejskie znają swoich niemieckich odpowiedników? Czy chcą z nimi konstruktywnie rozmawiać? Wydaje się, że nic nie da wzajemne oskarżanie się, zasłanianie się bilansami otwarcia i audytami. Na to nie ma czasu. Od Europejczyków dzisiaj, od Polski i Niemiec w szczególności, oczekuje się jedności, wspólnoty. Ilość spraw spiętrzyła się, do dobrych rozwiązań ciągle niezmiernie daleko.
I jest jeszcze inny problem, który nie jest powszechnie dostrzegany. Postępująca destrukcja idei europejskiej wykorzystywana jest przez Moskwę. Dzisiaj już nikt nie zastanawia się, co legło u podstaw jednoczenia się naszego kontynentu. Przez wiele dziesięcioleci integracja traktowana była jako skuteczna i właściwa odpowiedź na konflikty zbrojne oraz zapędy antydemokratyczne. W XX w. z wojen Europa wychodziła coraz bardziej osłabiona, po II wojnie światowej została podzielona i spadła na pozycję przedmiotu gry pozaeuropejskich mocarstwa. Czy idea europejska dzisiaj coś jeszcze znaczy? Zdezaktualizowała się, czy też o niej zapomnieliśmy? Jak zachęcić Europejczyków do powrotu do przesłania wolności, partnerstwa, otwartości i współpracy? Myślę, że Polska i Niemcy, z racji historycznego doświadczenia, ale i dorobku ostatniego ćwierćwiecza, mogłyby odegrać w takich wysiłkach znaczącą rolę.
iewątpliwie znaleźliśmy się na rozdrożu. Wizyta polskiego ministra spraw zagranicznych
w Berlinie niczego nie wyjaśniła. Potwierdziła raczej obawy różnych obserwatorów,
że może nastąpić powrót do kwestii już zamkniętych, które mogą przesłonić współpracę
w rozwiązywaniu bieżących wyzwań. Będzie ogromną i obopólną stratą, jeśli rzeczywiście
sytuacja rozwinie się w tym kierunku. Na przyszły rok zaplanowano obchody jubileuszu
podpisania traktatu polsko-
Jeden z artykułów traktatu jest przytaczany przez stronę polską częściej niż inne. Chodzi o równe traktowanie Polaków w Niemczech i Niemców w Polsce. Myślę, że w tej pierwszej sprawie powinniśmy wykazać się większym realizmem i nie instrumentalizować tego problemu. O problemach Polaków w Niemczech wypowiadałem się już wielokrotnie. Możemy na chwilę puścić wodze fantazji. Przyjmijmy, że strona niemiecka pod wpływem polskich argumentów, przyzna Polakom status mniejszości. Co zmieni to w położeniu tej grupy? Czy jak za dotknięciem różdżki jej członkowie zmobilizują się, stworzą jedną reprezentację? Czy konstruktywnie wykorzystają tą szansę? Skłócenie w tym środowisku nie jest żadną tajemnicą. Jaki jest pomysł tej grupy na bycie mniejszością? Kilka lat temu strona niemiecka zrobiła kilka gestów w kierunku tej grupy. Jak się do nich ustosunkowano i czy je dostatecznie wykorzystano?
Bez wątpienia sprawa Polaków Niemczech jest ważna. Moim zdaniem, trzeba zrezygnować z kursu konfrontacyjnego i roszczeniowego (dotąd do niczego to nie doprowadziło) i zastanowić się nad innymi formami dotarcia do niemieckiego partnera. Może warto zastanowić się nad ufundowaniem na uniwersytecie w Bochum katedry zajmującej się kulturą i historią Polaków w Niemczech? Wokół takiej placówki mogłoby z biegiem czasu powstać całe środowisko. O Polakach w końcu stałoby się głośno i nie byłoby to skutkiem powielania starych stereotypów. Absolwenci kierunków studiów, w których tworzeniu i prowadzeniu mogłaby uczestniczyć przyszła katedra, staliby się ambasadorami spraw polskich w Niemczech. Skoro mogły powstać takie katedry w USA i Wielkiej Brytanii, nic nie stoi na przeszkodzie, by uczynić to też w kraju naszego bliskiego sąsiada.
I na koniec chciałbym przypomnieć, że istnieje paląca konieczność wskazania polskiego
pełnomocnika do spraw relacji polsko-
Źródło: http://krzysztofruchniewicz.eu/relacje-