(03.12.2021) Miłoszyce – to wioska w województwie dolnośląskim, leżąca tuż przy granicy
z miastem Jelcz-Laskowice. Do 1945 roku miejscowość nazywała się Fünfteichen. Podczas
II wojny światowej dla potrzeb budowy fabryki zbrojeniowej Kruppa "Berthawerke",
Niemcy wybudowali na skraju wsi obóz pracy przymusowej i niewolniczej Arbeitslager
Fünfteichen. Była to filia obozu Groß-Rosen, podobóz męski dla wziętych do niewoli
Polaków, Żydów, Rosjan i innych narodowości. Obóz powstał w październiku 1943. Został
zlikwidowany 21 stycznia 1945. Wtedy właśnie zwołano w obozie ostatni apel więźniów.
I rozdano po kawałku chleba, a nawet jak głoszą przekazy kiełbasy. Zmuszono 6 tysięcy
więźniów do wymarszu w
kierunku obozu macierzystego obozu Groß-Rosen. W trakcie tzw. Marszu śmierci Fünfteichen
- Gross Rosen Niemcy zamordowali około 2 tysięcy więźniów. W obozie w Fünfteichen
pozostało 800 więźniów, którzy przebywali w szpitalu. Część z tych osób zmarła i
została pochowana w sąsiednim lasku. Obóz został zajęty przez Armię Czerwoną 23 stycznia1945.
Niemieccy wartownicy odeszli z tego miejsca wcześniej, więc nie było tutaj żadnych
walk. Sowieci po prostu weszli do obozu pozostawionego przez Niemców. W lasku opodal
byłego obozu znajduje się masowy grób jego więźniów, zamęczonych przez Niemców w
czasie funkcjonowania obozu. Miejsce to upamiętnia dzisiaj wybudowany w latach 70
XX w. skromny pomnik z płytą pamiątkową. Wcześniej pomnik ku czci zamęczonych w Arbeitslager
Fünfteichen więźniów wybudowała na początku lat 50 XX w. miłoszycka młodzież szkolna
pod kierownictwem miejscowego proboszcza. Istnieje on do dzisiaj, znany jako "Grota"
w sąsiedztwie miejscowej plebanii kościoła rzymskokatolickiego. Elementem symbolizującym
losy tych więźniów jest wbudowana w "Grotę" krata wykonana z prętów stalowych pozyskanych
z ruin obozu. W fundamentach tej budowli zamurowano listę budowniczych. O obozie
nie dają zapomnieć pasjonaci ze Stowarzyszenia Lokalna Grupa Zwiadowców Historii.
Jest to grupa, która prowadzi szereg działań mających przysłużyć się zachowaniu
pamięci o tym miejscu.
-Staw w Miłoszycach to, byłe wyrobisko, przy którego powstaniu
pracowali więźniowie, a potem zalała to miejsce woda – mówi prezes stowarzyszenia
Piotr Kutela.
- Okolica była bardzo dobrze strzeżona, a teren był częściowo ogrodzony, a w pobliżu
stawu było dużo bunkrów. Do dzisiaj zachowały się tylko nieliczne – dodaje.
Rzeczywiście, staw w Miłoszycach – to jedno z kilku wyrobisk, które następnie zalała
woda. Niewolnicy Trzeciej Rzeszy w bardzo trudnych warunkach wydobywali stąd piach
na potrzeby budowanej na terenie dzisiejszego Jelcza-Laskowic fabryki zbrojeniowej
Kruppa "Berthawerke". Podobne trzy inne wyrobiska istniały w dawnym Jeltschu. Do
dziś funkcjonują pod nazwami: „stawy”, pierwszy, drugi i trzeci. Zarówno tam, jak
i w Miłoszycach - ludzie w pasiakach pracując w trudnych warunkach zmuszani byli
do pracy przy wydobyciu surowca na potrzeby hitlerowskiej machiny wojennej. Po dnie
wyrobiskach były poprowadzone tory, a na nich wózki pchane przez więźniów, wyzwoliły
urobek na jeden z brzegów. Następnie piach był transportowany do nieopodal budującej
się fabryki Kruppa. Ta była oddalona około jednego, do dwóch kilometrów. Niemieccy
wartownicy i kapo byli wyjątkowo brutalni i bardzo często znęcali się nad więźniami
pracującymi przy powstawaniu tego wyrobiska. Z wyznań więźniów wiemy, że nie jeden
z nich pracę na rzecz fabryki zbrojeniowej Kruppa "Berthawerke" przypłacił zdrowiem
i życiem. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku, ten akwen
cieszył się znaczną popularnością wśród okolicznej ludności. Dzieci, młodzież ale
i dorośli przychodzili tutaj zażywać kąpieli, pomimo że nigdy nie było na tym akwenie
strzeżonego kąpieliska. Zdarzały się tutaj przypadki utonięć. Z opowieści jednego
z okolicznych mieszkańców wiemy, że osoba, która na początku lat siedemdziesiątych
XX wieku zanurkowała zbyt głęboko zraniła się najprawdopodobniej o pozostawiony
na dnie jeden z wagoników, który służył do wywożenia urobku. Niewiadomo jednak, czy
ten został wyciągnięty na brzeg i stąd wywieziony, czy być może nadal znajduje się
na dnie – teraz pewnie przykryty już grubą warstwą piasku i mułu. Akwen w Miłoszycach
jest mocno zarośnięty, a lustro wody nieco się obniżyło w stosunku do tego, co było
jeszcze trzydzieści lat temu. Z uroków stawu korzystają wędkarze i osoby chcące zażyć
odpoczynku nad wodą. Nie wszyscy jednak wiedzą o mrocznej, wojennej historii tego
miejsca, które ponad 80 lat temu było świadkiem wielu okrutnych wydarzeń i cierpienia
wielu ludzi. Staw w Miłoszycach, dawne wyrobisko, dzięki wędkarzom i letnikom zyskało
nowe życie.
Już wkrótce ukaże się Cz.2 Staw w Jelczu-Laskowicach. Byłe wyrobisko
Źródło: Wikipedia