Nawet 500 tys. euro kary dla polskich przewoźników w Niemczech
/22.01.2015/ Po rozmowie premier Ewy Kopacz z kanclerz Niemiec Angelą Merkel na temat
sytuacji polskich przewoźników, szefowa niemieckiego rządu zadeklarowała podjęcie
kroków, by w tej sprawie jak najszybciej spotkali się polscy i niemieccy ministrowie
-
Rzeczniczka rządu w TVN24 BiŚ powiedziała, "Temat tej rozmowy był czytelnym, jasnym i wyraźnym komunikatem, że ta kwestia dla pani premier, dla Ewy Kopacz jest niezwykle ważna i istotna, i traktuje ją w sposób priorytetowy, a to oznacza, że podejmie wszelkie niezbędne działania, które będą zmierzały do tego, by ochronić polskich przewoźników"
Według rzeczniczki polskiego rządu Angela Merkel zobowiązała się, że podejmie kroki niezbędne do tego, aby jak najszybciej doszło do spotkania polskich i niemieckich ministrów pracy i transportu.
Jak donisi Onet.biznes z komunikatu umieszczonego na stronach kancelarii premiera
wynika, że premier Kopacz podkreśliła, iż Polska ma wątpliwości co do zgodności nowych
niemieckich przepisów z prawem UE, w szczególności z regułami rynku wewnętrznego.
Jak podkreślono, minister infrastruktury i rozwoju Maria Wasiak 23 grudnia ub. roku
zwróciła się do Komisji Europejskiej z prośbą o szczegółową analizę zgodności nowego
niemieckiego prawa z prawem unijnym. "Komisja ma w czwartek zwrócić się do Niemiec
z prośbą o wyjaśnienia" -
U zachodniego sąsiada od 1 stycznia obowiązuje ustawa o płacy minimalnej; stawka za godzinę, która dotyczy zarówno Niemców, jak i obywateli innych państw pracujących w tym kraju, wynosi co najmniej 8,50 euro za godzinę. Zdaniem niemieckich władz ww. stawka minimalna dotyczy również kierowców z firm transportowych spoza Niemiec. To oznacza, że każda firma transportowa, której samochód przejeżdżałby tranzytem przez terytorium Niemiec, musiałby płacić swoim kierowcom co najmniej minimalną niemiecką stawkę.
Rząd Niemiec obstaje przy interpretacji przepisów o płacy minimalnej nakładającej na firmy transportowe obowiązek wynagradzania kierowców w wysokości co najmniej 8,50 euro za godzinę.
Niemcy uważają, że wyjątki od zasady stworzyłyby możliwość stosowania dumpingu przez firmy spedycyjne.
Kary dla właścicieli firm transportowych za nie zastosowanie się do zasady mogą wynieść od 30 tys. nawet do 500 tys. euro. Polscy właściciele firm transportowych twierdzą, że płacenie takich stawek kierowcom jakich wymagają Niemcy – zrujnowało by ich firmy. Ze strony polskich przewoźników padają zarzuty, że rząd Niemiec ustalając takie rygorystyczne przepisy chce wyrzucić z rynku polskich przewoźników. Jednak polscy kierowcy nie ukrywają tego, że chcieliby zarabiać 8,5 euro. Tylko chyba to raczej mało realne?
Źródło: http://biznes.onet.pl/praca/zarobki/sulik-
|
||||||||||||||||||||