POLITYKA   Komentator. Europa-Niemcy-Polska  
reklama
reklama
reklama
29022012 Image Banner 300 x 100

Niemcy pragną mieć „Tuska w spódnicy”


dr Krzysztof Tokarz


/01.10.2014/ Berlin oczekuje od nowego rządu Ewy Kopacz kontynuacji kursu, jaki obrał Donald Tusk w najważniejszych kwestiach polityki zagranicznej. W jednej z wypowiedzi cytowanych w mediach, prominentny polityk SPD Dietmar Nietan, wyrażał  nadzieję, że dojdzie do kontynuacji dotychczasowego kierunku w polityce zagranicznej Warszawy. Niemieckim politykom  przede wszystkim chodzi o współpracę z Niemcami. Berlin, jak na razie, życzliwie przygląda się nowej polskiej pani premier. Niemcy obawiają się dojścia do władzy największego konkurenta PO jakim jest PiS. Pamiętamy, jak niemiecka prasa ostro atakowała rządy Kaczyńskich i PiSu.  Nie dało się ukryć, że prezes PiSu nie cieszy się w Berlinie zbyt wielką sympatią. Z tego punktu widzenia, rządy Ewy Kopacz są postrzegane za Odrą jako swoista nadzieja na to, że pod jej rządami główne kierunki współpracy z Warszawą nie zostaną zmienione. Cytowany już w tym artykule polityk SPD, Dietmar Nietan, powiedział, że politykę tworzą ludzie, którzy powinni sobie ufać. Nie tylko on sądzi, że polsko-niemiecka współpraca opierała się o przyjazne relacje samych polityków.

Niemieckie media, ale i niemieccy politycy nie ukrywają, czego oczekują wobec pani Premier Kopacz. Przede wszystkim chcą kontynuacji polityki premiera Tuska. W swoich wypowiedziach akcentują fakt, że pomiędzy Donaldem Tuskiem a Angelą Merkel istniała przyjaźń. Sugerują, że dotychczasowa dobra współpraca Merkel z Tuskiem zaowocuje także w Radzie Europejskiej. Trudno obecnie powiedzieć, czym będzie owocowała stara przyjaźń Tuska z Merkel, kiedy ten będzie przewodniczył Radzie Europy. Jednak Niemcy ewidentnie mają nadzieję, że Tusk w nowej roli będzie im przychylny i spolegliwy, a Ewa Kopacz - uważana w Niemczech za „protegowaną Tuska” - będzie naśladować jego politykę w relacjach z Berlinem.

Dlatego Niemcy oczekują, że Kopacz będzie „Tuskiem w spódnicy”.  W niemieckiej prasie pisano nawet, że polska premier jest jak Angela Merkel. Przypominano, że, podobnie jak obecnie Kopacz, niegdyś Merkel nie doceniano. Kiedy Angela obejmowała władzę, porównywano ją z Helmutem Kohlem i mówiono o niej, że jest „szarą myszką”. Analogiczne opinie można usłyszeć na temat polskiej szefowej rządu.  Ale w uniezależnienie się Kopacz od Tuska, w Niemczech się raczej nie wierzy. Opiniotwórczy niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” napisał wprost, że następczynią Tuska na fotelu szefa rządu będzie jego „wierna” stronniczka. Jak donosi dziennik, w Ewie Kopacz niektórzy widzą szarą myszkę, a inni polską Angelę Merkel. Dalej gazeta przytacza opinię o pani premier, która „nie posiada żadnej charyzmy, ani wdzięku”. FAZcytuje także słowa Janusza Palikota, niegdyś członka tej samej partii co pani premier, który powiedział o swojej niedawnej koleżance partyjnej, że ta jest „czasami histeryczną kobietą”. Palikot przyznał, że widział, jak Kopacz wpadała w furię. W Niemczech pisano o Ewie Kopacz, że ta nie narażała się Tuskowi, usiłując zbudować własną siłę w partii. Jako zasługę Kopacz podawano fakt, że jeszcze jako minister zdrowia "wzięła na siebie" zarzuty opozycji w sprawie katastrofy prezydenckiej maszyny w Smoleńsku. Frankfurter Allgemeine Zeitung- ale nie tylko on - pisał, że Kopacz, ostro atakując zwolenników tezy o zamachu w Smoleńsku na samolot z polskim prezydentem na pokładzie, naraziła się na falę krytyki.

Inny niemiecki dziennik, Die Welt,przypomniał, że kiedy doszło do katastrofy, to właśnie Ewa Kopacz udała się do Smoleńska, aby jako doświadczona lekarka pomagać przy identyfikacji zwłok ofiar katastrofy. Niemcy za zasługę Kopacz - będącej kiedyś ministrem zdrowia -  uznali to, że nie zgodziła się na wydanie milionów z państwowej kasy na zakup szczepionki przeciwko grypie. Ale pytano, czy oby Kopacz nie jest zbyt nerwowa i histeryczna, by piastować funkcję premiera. Die Weltwyraźnie pochwalił polską premier za konsekwencję w swojej dotychczasowej pracy jako polityka na rożnych stanowiskach. Niemieccy komentatorzy pisali, że Kopacz utrzymywała się na szczytach władzy dzięki Tuskowi i dzięki temu, że nigdy nie zagrażała jego przywództwu w PO.  Oceniali, że nie była na tyle silna i samodzielna, aby nawet spróbować przejąć stery w partii. Die Weltnapisał, że ten „przymiot”, który dotychczas był jej cnotą, teraz może okazać się słabością. Zwłaszcza wówczas, gdy z czasem wpływy Tuska wewnątrz partii zaczną się zmniejszać. Niemiecki dziennik oceniał, że jej pozycja może ulec osłabieniu w czasie, kiedy PO notuje coraz niższe poparcie społeczne. Wielu członków Platformy oczekuje, że nowa pani premier obejmie także stery w partii, prezentując nowe idee, wizje i pomysły. W tym miejscu niemieccy komentatorzy powątpiewali w umiejętności Ewy Kopacz jako silnego partyjnego polityka, który w trudnych czasach będzie zdolny do kierowania partią i rządem, tak jak to czynił Donald Tusk.

Największym zaskoczeniem w Niemczech, po przedstawieniu przez następczynię Tuska swoich ministrów, była nominacja na stanowisko szefa polskiej dyplomacji. Nie jest żadną tajemnicą, że Radosław Sikorski, który nawoływał do objęcia przywództwa w Europie przez Niemcy, bardzo im się spodobał. Łączyły go też bliskie relacje z niemieckim ministrem spraw zagranicznych, ale również z wieloma innymi niemieckimi politykami. Stąd też brak nominacji Sikorskiego na szefa polskiej dyplomacji był szeroko komentowany u zachodniego sąsiada. Część niemieckich komentatorów odczytała brak nominacji Sikorskiego, jako  rezultat zwiększających się wpływów prezydenta Komorowskiego. A ten, według jednej z niemieckich gazet, miał nie życzyć sobie, aby to Sikorski nadal kierował pracami polskiego MSZ.

Jeszcze ciekawsza wydaje się być opinia o następcy Sikorskiego, Grzegorzu Schetynie. W dniu zaprzysiężenia nowego polskiego rządu przez prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, szef dyplomacji Niemiec Frank-Walter Steinmeier pogratulował Grzegorzowi Schetynie jego nominacji na stanowisko nowego polskiego ministra spraw zagranicznych i powiedział: „Cieszę się na dobrą i ścisłą współpracę. Nasi polscy sąsiedzi są dla Niemiec znakomitymi partnerami, z którymi chcemy dalej poszerzać naszą przyjaźń. Zaznaczył przy tym, że współpraca ta polega na kształtowaniu przyszłości Unii Europejskiej i relacji z europejskimi sąsiadami oraz na wspólnym przejmowaniu odpowiedzialności za przezwyciężenie wielu kryzysów na świecie. Niemieckie media były o wiele bardziej szczere i bezpośrednie, i mniej dyplomatyczne niż Steinmeier. Süddeutsche Zeitung ł mianowanie Grzegorza Schetyny na tak eksponowane stanowisko jak fotel szefa MSZ za zimną kalkulację wewnątrz partii PO. Kopacz wybrała do rządu swojego największego rywala i dzięki temu „kupiła” jego milczenie i przychylność. O Schetynie monachijski dziennik napisał, że ten 54-letni polityk z Opola  (Oppeln) dotychczas nie był znanym aktorem na arenie międzynarodowej. Pomimo że już od kilku lat kieruje sejmową Komisją ds. Zagranicznych, nie odnotował zbyt wielkich sukcesów w sprawach rangi międzynarodowej. Według niemieckich komentatorów, Schetyna w dotychczasowej działalności nie dał się poznać jako polityk zajmujący się sprawami zagranicznymi, ale raczej jako wewnątrzpartyjny przeciwnik dotychczasowego premiera Donalda Tuska. Nie ukrywano też w Niemczech zdziwienia, że Ewa Kopacz, która dotychczas obawiała się swojego największego  partyjnego „rywala”, zaoferowała właśnie jemu tak wysokie stanowisko w swoim rządzie. Niemcy uważają, że zaproponowanie Schetynie fotela ministra spraw zagranicznych sprawi, że przejdzie mu ochota na kandydowanie w najbliższych partyjnych wyborach i nie będzie rywalem Kopacz. Süddeutsche Zeitungnie omieszkał z lekkim przekąsem napisać, że Schetyna wielokrotnie „kokietował” media takim właśnie scenariuszem. Niemieccy politycy i komentatorzy z trudem ukrywają fakt, że woleliby, aby swoje stanowisko zachował Radosław Sikorski. Ich tęsknota za Sikorskim przebija się w wielu wypowiedziach. Według nich, decyzja nowej pani premier o nie nominowaniu Sikorskiego na szefa MSZ w czasach kryzysu na Ukrainie, nie  jest zbyt rozsądna.

Tak więc zmiana w Polsce szefa rządu i części ministrów była bacznie obserwowana z Belina. Tam najwyraźniej mają nadzieję, że Kopacz będzie „Tuskiem w spódnicy”. To dla Berlina oznaczałoby, że żadne głębokie zmiany w relacjach polsko -niemieckich nie nastąpią. I chyba o to im chodzi.


Artykuł ukazał się również w miesięczniku “Stosunki Międzynarodowe”


1208_objazdowe 120x600_wycieczki-objazdowe_070814 Image_travel Banner 120 x 600