Niemcy pragną mieć „Tuska w spódnicy”
dr Krzysztof Tokarz
/01.10.2014/ Berlin oczekuje od nowego rządu Ewy Kopacz kontynuacji kursu, jaki obrał
Donald Tusk w najważniejszych kwestiach polityki zagranicznej. W jednej z wypowiedzi
cytowanych w mediach, prominentny polityk SPD Dietmar Nietan, wyrażał nadzieję,
że dojdzie do kontynuacji dotychczasowego kierunku w polityce zagranicznej Warszawy.
Niemieckim politykom przede wszystkim chodzi o współpracę z Niemcami. Berlin, jak
na razie, życzliwie przygląda się nowej polskiej pani premier. Niemcy obawiają się
dojścia do władzy największego konkurenta PO jakim jest PiS. Pamiętamy, jak niemiecka
prasa ostro atakowała rządy Kaczyńskich i PiSu. Nie dało się ukryć, że prezes PiSu
nie cieszy się w Berlinie zbyt wielką sympatią. Z tego punktu widzenia, rządy Ewy
Kopacz są postrzegane za Odrą jako swoista nadzieja na to, że pod jej rządami główne
kierunki współpracy z Warszawą nie zostaną zmienione. Cytowany już w tym artykule
polityk SPD, Dietmar Nietan, powiedział, że politykę tworzą ludzie, którzy powinni
sobie ufać. Nie tylko on sądzi, że polsko-
Niemieckie media, ale i niemieccy politycy nie ukrywają, czego oczekują wobec pani
Premier Kopacz. Przede wszystkim chcą kontynuacji polityki premiera Tuska. W swoich
wypowiedziach akcentują fakt, że pomiędzy Donaldem Tuskiem a Angelą Merkel istniała
przyjaźń. Sugerują, że dotychczasowa dobra współpraca Merkel z Tuskiem zaowocuje
także w Radzie Europejskiej. Trudno obecnie powiedzieć, czym będzie owocowała stara
przyjaźń Tuska z Merkel, kiedy ten będzie przewodniczył Radzie Europy. Jednak Niemcy
ewidentnie mają nadzieję, że Tusk w nowej roli będzie im przychylny i spolegliwy,
a Ewa Kopacz -
Dlatego Niemcy oczekują, że Kopacz będzie „Tuskiem w spódnicy”. W niemieckiej prasie
pisano nawet, że polska premier jest jak Angela Merkel. Przypominano, że, podobnie
jak obecnie Kopacz, niegdyś Merkel nie doceniano. Kiedy Angela obejmowała władzę,
porównywano ją z Helmutem Kohlem i mówiono o niej, że jest „szarą myszką”. Analogiczne
opinie można usłyszeć na temat polskiej szefowej rządu. Ale w uniezależnienie się
Kopacz od Tuska, w Niemczech się raczej nie wierzy. Opiniotwórczy niemiecki dziennik
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” napisał wprost, że następczynią Tuska na fotelu
szefa rządu będzie jego „wierna” stronniczka. Jak donosi dziennik, w Ewie Kopacz
niektórzy widzą szarą myszkę, a inni polską Angelę Merkel. Dalej gazeta przytacza
opinię o pani premier, która „nie posiada żadnej charyzmy, ani wdzięku”. FAZcytuje
także słowa Janusza Palikota, niegdyś członka tej samej partii co pani premier, który
powiedział o swojej niedawnej koleżance partyjnej, że ta jest „czasami histeryczną
kobietą”. Palikot przyznał, że widział, jak Kopacz wpadała w furię. W Niemczech pisano
o Ewie Kopacz, że ta nie narażała się Tuskowi, usiłując zbudować własną siłę w partii.
Jako zasługę Kopacz podawano fakt, że jeszcze jako minister zdrowia "wzięła na siebie"
zarzuty opozycji w sprawie katastrofy prezydenckiej maszyny w Smoleńsku. Frankfurter
Allgemeine Zeitung-
Inny niemiecki dziennik, Die Welt,przypomniał, że kiedy doszło do katastrofy, to
właśnie Ewa Kopacz udała się do Smoleńska, aby jako doświadczona lekarka pomagać
przy identyfikacji zwłok ofiar katastrofy. Niemcy za zasługę Kopacz -
Największym zaskoczeniem w Niemczech, po przedstawieniu przez następczynię Tuska swoich ministrów, była nominacja na stanowisko szefa polskiej dyplomacji. Nie jest żadną tajemnicą, że Radosław Sikorski, który nawoływał do objęcia przywództwa w Europie przez Niemcy, bardzo im się spodobał. Łączyły go też bliskie relacje z niemieckim ministrem spraw zagranicznych, ale również z wieloma innymi niemieckimi politykami. Stąd też brak nominacji Sikorskiego na szefa polskiej dyplomacji był szeroko komentowany u zachodniego sąsiada. Część niemieckich komentatorów odczytała brak nominacji Sikorskiego, jako rezultat zwiększających się wpływów prezydenta Komorowskiego. A ten, według jednej z niemieckich gazet, miał nie życzyć sobie, aby to Sikorski nadal kierował pracami polskiego MSZ.
Jeszcze ciekawsza wydaje się być opinia o następcy Sikorskiego, Grzegorzu Schetynie.
W dniu zaprzysiężenia nowego polskiego rządu przez prezydenta RP Bronisława Komorowskiego,
szef dyplomacji Niemiec Frank-
Tak więc zmiana w Polsce szefa rządu i części ministrów była bacznie obserwowana
z Belina. Tam najwyraźniej mają nadzieję, że Kopacz będzie „Tuskiem w spódnicy”.
To dla Berlina oznaczałoby, że żadne głębokie zmiany w relacjach polsko -
Artykuł ukazał się również w miesięczniku “Stosunki Międzynarodowe”