(23.12.2021) O tzw. pierwszym stawie w Jelczu-Laskowicach można znaleźć wcale nie
mało informacji. Dla wielu okolicznych mieszkańców jest on dość dobrze znamy z autopsji.
Staw Jelcz-Laskowice, to miejsce do którego przybywają nie tylko mieszkańcy, którzy
korzystają z dobrej pogody i atrakcji nad stawem. Przyjeżdża także wielu wrocławian.
Często w upalne weekendy na plaży i w wodzie panuje tłok. Była tu też wypożyczalnia
sprzętu pływającego, w której czekały kajaki i rowerki wodne. Ale nie zawsze było
tutaj tak idyllicznie. Historia tego miejsca jest dość ponura i jest związana z nazistowskimi
Niemcami i więźniami obozu koncentracyjnego.
Jelczańskie stawy były niegdyś wyrobiskami piasku i żwiru służącymi do wytwarzania
betonu na potrzeby budowy fabryki. W dawnym Jeltschu, Krupp budował najnowocześniejszą
fabrykę w Rzeszy, jeżeli chodzi o produkcję haubic.
Prace były wykonywane w większości rękami więźniów filii obozu Gross-Rosen. To
właśnie więźniowie AL Fünfteichen wydobywali stąd piasek i pchali wózki z urobkiem
. Podczas II wojny światowej dla potrzeb budowy fabryki zbrojeniowej Kruppa "Berthawerke",
Niemcy wybudowali na skraju wsi – obecnych Miłoszyc - sepcjalny obóz pracy przymusowej
i niewolniczej Arbeitslager Fünfteichen. Była to filia obozu Groß-Rosen, podobóz
męski dla wziętych do niewoli Polaków, Żydów, Rosjan i innych narodowości. Nie jeden
więzień III Rzeszy przez pracę na rzecz fabryki zbrojeniowej Kruppa "Berthawerke",
przypłacił życiem. Pod budowę zakładów trzeba było podnieść teren nawet 5-6 metrów.
Było to konieczne, ponieważ zakłady Kruppa budowano na bardzo podmokłym terenie.
Zgodnie ze słowami samych Niemców, na pewnej części budowanej fanryki znajdowały
się nawet bagna. Zatem, aby ten obiekt, tak ważny dla potrzeb militarnych III Rzeszy
mógł powstać, należało najpierw teren bardzo wysoko podnieść. Niewolnicy Trzeciej
Rzeszy transportowali z wyrobiska urobek wykorzystując w tym celu głównie transport
wąskotorowy. Były to wagoniki z piaskiem. Do dziś w pobliżu stawu, obecnie jest to
teren zalesiony, przy którym stoi bunkier tzw. Ein Mann Bunker - widoczny jest nasyp,
którym biegły niegdyś tory kolejki wąskotorowej.
Ze stawem związanych jest szereg
mitów, ale i sprawdzonych informacji. Zachowała się na przykład informacja o tym,
że ówczesny komendant Festung Breslau, któremu podlegał ten teren -tuż przed wejściem
wojsk sowieckich - nakazał zniszczenie arsenału, w tym licznych pocisków do haubic.
Część z nich zatopiono właśnie w pierwszym stawie. Są też świadkowie takiego o to
zdarzenia, kiedy to na przełomie lat 70/80-tych XX wieku saperzy wyciągali z wody
pociski całymi skrzynkami, a potem wywozili je na poligon, aby je zdetonować. Są
też inne ciekawostki związane z pierwszym jelczańskim stawem – tyle, że mniej zweryfikowane
i już niemające takiego pokrycia w niemieckich dokumentach, albo chociażby w zeznaniach
świadków. Do nich należy opowieść, iż rzekomo w czasie II wojny światowej budowano
tutaj barki, które potem transportowano nad Odrę. Jak pogłoska głosi na dnie do dziś
mogą one leżeć zatopione po ucieczce Niemców. Hm... jeśli chodzi ewentualne pozostałości
na dnie akwenu, to bardziej prawdopodobne może być to, że Niemcy nie zdołali zdemontować
torów, którymi wożono na wagonikach urobek z tego żwirowiska. Jeszcze bardziej nieprawdopodobna
jest plotka o radzieckim samolocie, który rzekomo wpadł do stawu jeszcze w latach
60 tych XX wieku. Wprawdzie na tę ostatnią legendę związaną ze stawem, bardzo rzadko
można natrafić, ale ciągle jeszcze znajdą się tacy, którzy ją powtarzają.
Oprócz opisywanego „pierwszego stawu” - w Jelczu-Laskowicach znajdują się jeszcze
dwa inne byłe wyrobiska, które również nazywane są stawami, kolejno: drugim i trzecim.
Ponadto jest też staw Miłoszycki, który tez był wyrobiskiem powstałym na potrzeby
budowy fabryki Kruppa.
Czytaj także: Staw w Miłoszycach- Historia stawu wykonanego rękami więźniów z AL
Fünfteichen Cz1.