ISSN 2299-
www.komentatoreuropa.pl
Na miejscu leków brakuje, a zapotrzebowanie jest ogromne, dlatego Czesi i Niemcy na zakupy jeżdżą do polskich aptek. W Czechach ibuprofenu i paracetamolu dla dzieci nie ma dziś praktycznie wcale, a jeśli jest, to w bardzo niewielkiej ilości. Tamtejsza izba aptekarska i ministerstwo zdrowia apelują, żeby nie robić zapasów. Wielu preparatów brakuje także w Niemczech. Niemiecka prasa pisze "polowaniach" na różne leki, w tym na ibuprofen. Są sytuacje, że w Niemczech można je dostać jedynie po znajomości spod lady – jak piszą media po zachodniej stronie granicy. Niemiecki portal moz.de pisze, że "znające się na rzeczy" osoby zaopatrzyły się w leki po polskiej stronie, np. w graniczących z Frankfurtem nad Odrą Słubicach. Ruch w polskich aptekach w postaci klientów Niemiec i Czech potwierdzają polscy aptekarze z nadgranicznych miejscowości.
Pojawiają się klienci z Niemiec, kupują przede wszystkim syropy przeciwgorączkowe dla dzieci, ale też wiele innych leków mało dostępnych w ich macierzystym kraju.
"Turystyka lekowa" nie jest niczym nowym. Pojawia się kiedy występują braki leków, lub drożyzna doskwiera w danym państwie, a są możliwości zakupu u sąsiada i tak dzieje się w właśnie w tym wypadku. Nie da się jednak wykluczyć, że przez robienie zapasów przez „turystów lekowych” z Czech i Niemiec i u nas prędzej czy później zacznie brakować środków, które są przez niech masowo wykupowane. Braki te mogą wystąpić najczęściej w aptekach leżących w pobliżu czeskiej i nieniemieckiej granicy.
źródło: https://wydarzenia.interia.pl, www.moz.de
Czesi i Niemcy masowo przybywają „na zakupy” do polskich aptek.
GOSPODARKA