Główna Archiwum Redakcja
Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia . Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności. Jeśli tego nie akceptujesz, nie korzystaj z tej strony.

ISSN 2299-1328

www.komentatoreuropa.pl

Nawet w tych wyliczeniach można iść dalej! Nie tylko władze Parlamentu Europejskiego w postaci wiceszefowej Evy Kaili - mają kłopoty. Problem ma sama szefowa Komisji Europejskiej. Prokuratura Europejska wszczęła śledztwo w sprawie zakupów szczepionek przeciwko koronawirusowi w Unii Europejskiej. Nie sprecyzowała, kogo wzięli pod lupę śledczy, ani które z unijnych kontraktów na szczepionki są badane. Politico, dwa unijne organy nadzorcze zwróciły wcześniej uwagę na jedną konkretną umowę dotyczącą kontaktów na wysokim szczeblu między kierownictwem firmy Pfizer a szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. W tej kontrowersyjnej sprawie też są zarzuty korupcyjne w tle. Niektórzy eksperci nawet twierdzą, że to tykająca bomba z opóźnionym zapłonem, którą niewiadomo czy da się skutecznie „rozbroić”, czyli odpowiednio wyciszyć i rozmazać odpowiedzialność. Wracając do artykułu Politico, ten portal wprost o PE- to Parlament luk: dlaczego skandal w Katarze był nieunikniony...To samo stwierdzenie już wiele mówi o stanie  transparentności władz unijnych, w tym wypadku kierownictwa Parlamentu Europejskiego.

Skandal korupcyjny z wiceszefową PE według Politico -to skandal, którego wszyscy się spodziewali. Oskarżenia o korupcję i pranie brudnych pieniędzy spowodowały, że wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego trafiła do więzienia i zawstydziła jedyną bezpośrednio wybieraną instytucję Unii Europejskiej. Aktywiści  na rzecz przejrzystości od lat ostrzegają przed luźnymi przepisami i nawet pobłażliwym egzekwowaniem przepisów w Parlamencie. Korupcja w PE to był temat tabu, ale powoli to tabu pęka. Raz po raz posłowie do Parlamentu odrzucali propozycje rzucenia więcej światła na ich pracę i lekceważyli brak egzekwowania już obowiązujących zasad – cały czas korzystając z przywilejów i przywilejów – czytamy w Politico.

Przypomniał, że eurodeputowani zarabiają około 9,4 tys. euro brutto miesięcznie, ale mogą też dorabiać "na boku". Według danych Transparency International EU z 2021 r., około jedna czwarta posłów do PE tak właśnie robi.

Jeden z włoskich europosłów - Sandro Gozi - miał 20 dodatkowych "fuch", zarabiając co najmniej 360 tys. euro rocznie. "Jeden z eurodeputowanych, Radosław Sikorski, zadeklarował, że zarabiał 40 tys. euro miesięcznie za nieokreślone konsultacje" - zwraca uwagę portal.

To, jak podkreśla Transparency International EU, prosta droga do wszelkiego rodzaju konfliktów interesów. Na przykład, fińska socjalistka Miapetra Kumpula-Natri, "zajmuje płatne stanowiska w zarządach dwóch firm energetycznych w swoim kraju, będąc jednocześnie członkiem Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii PE".

Oprócz pensji posłowie do PE otrzymują  miesięczny dodatek na podróż w wysokości 4700 euro oraz „dodatek na pokrycie kosztów ogólnych” w wysokości 4800 euro. Pieniądze te mają być przeznaczone na wynajem biura, łącza internetowe i organizację spotkań ― ale czy tak jest, nikt nie wie. W październiku kierownictwo Parlamentu zagłosowało za zniesieniem wymogu, aby posłowie do PE przedstawiali rachunki za wydane pieniądze. „Nie chodzi o złagodzenie zasad, ale o poprawę przejrzystości i odpowiedzialności” – powiedział wówczas POLITICO  rzecznik Parlamentu. To nader dziwne i pokrętne wytłuczenie elity PE, a samo "rozwiązanie" świetnie  służy ukrywaniu korupcji.

Posłowie sprzeciwiali się również wezwaniom do zgłaszania wszystkich spotkań z zewnętrznymi lobbystami. Jest to wymagane tylko od szefów komisji i sprawozdawców ― a wymagania te mają niespójne wskaźniki zgodności. Ponadto tak zwane grupy przyjaźni ― często obsługiwane przez ambasady innych krajów  i grupy interesu ― tworzą chętną publiczność do otrzymywania korzyści i propagandy.

Politico pisze: „„System po prostu nie działa” ― powiedział Vitor Teixeira, starszy specjalista ds. polityki w Transparency International EU. Jest to szczególnie prawdziwe, powiedział, jeśli chodzi o łapanie, a następnie karanie tych, którzy łamią zasady. Jednym z uzasadnień zmiany zasad dotyczących paragonów jest przynajmniej uczciwość ― w większości i tak nikt tego nie sprawdzał”. Ja pisze Politico Kumpula-Natri przynajmniej zarejestrowała swoją pracę w firmach energetycznych. Jak wskazuje Transparency International, większość „dobrowolnych ujawnień”  i tak jest jest „bez znaczenia”, ponieważ europosłowie – aby ukryć prawdziwe źródła i dochody - wymieniają tylko „działalność gospodarczą”, „wolny strzelec” lub „właściciel firmy konsultingowej” jako tytuły swoich stanowisk. Politico pisze: „Jeden z eurodeputowanych, Radosław Sikorski, powiedział, że zarabiał 40 000 euro miesięcznie na nieokreślone „konsultacje””.  

Nawet jeśli eurodeputowani zostaną przyłapani na gorącym uczynku, prawdopodobnie tak nic z tego nie będzie. Parlament Europejski ma kodeks postępowania, który szczegółowo określa, co posłowie do PE mogą, a czego nie mogą robić. Tyl, że jak donosi Politico  komisja posłów do PE odpowiedzialna za egzekwowanie przepisów często, no cóż, tego nie robi. Portal podaje przykład z 2018 r. niemieckiego eurodeputowanego Markusa Ferbera.  Ten pisał do dyrektorów, reklamując swoje usługi jako konsultanta. Oferta: pomoc we wdrażaniu nowych zasad finansowych, które pomagał pisać, rażący konflikt interesów. Ówczesny przewodniczący parlamentu Antonio Tajani „doszedł do wniosku, że obecnie nie doszło do naruszenia kodeksu postępowania”. Władze PE tuszują i zamiatają pod dywan wszelkie, delikatnie mówiąc "nieprawidłowości", jakich dopuszczają się eurodeputowani. Nikt sobie, jak widać nic nie robi z przejrzystości w PE. Walka z patologią, jaką jest korupcja w PE i władzach Unii, a także z wszelkiego rodzaju nadużyciami, jakich  dopuszczają się najwyższe władze i eurodeputowani- to tak naprawdę fikcja. Na to wygląda, że władze PE są bardziej zajęci tuszowaniem, a nie wyjaśnianiem – wątpliwej przejrzystości spraw finansowych i afer z udziałem eurodeputowanych. Nie tylko korupcja i zarzuty są wokół władz PE. Również toczy się śledztwo europejskiej prokuratury wokół szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Jak długo jeszcze będzie można udawać, że „król jest nagi” i nie ma problemu braku przejrzystości na szczytach władzy UE?



Źródło: https://www.politico.eu/article/european-union-scandal-parliament-qatar/


POLITICO: Eurodeputowani "dorabiają na boku". Skandale korupcyjne w PE – tego wszyscy się spodziewali

(18.12.2022)W artykule opublikowanym przez portal Politico opisano szereg kontrowersyjnych, wręcz patologicznych praktyk europosłów. Te  musiały skończyć się skandalem, tj. aresztowaniem wiceprzewodniczącej PE Evy Kaili. Politico zauważa, że Parlament Europejski  zniechęca również do zgłaszania nieprawidłowości. W artykule opublikowanym przez Politico napisano, że  m.in., eurodeputowany PO Radosław Sikorski zarabiał 40 tys. euro miesięcznie "za nieokreślone konsultacje". Czego już Politico nie napisał, to warto dodać, że europoseł z PO Sikorski , nie był jednym z pewnymi niejasnościami. Jakiś czas temu inny europoseł z Polski, Ryszard Czarnecki miał kłopot z rozliczeniami z dopłat, jakie przysługują posłom PE.

POLITYKA

reklama
reklama
Fot. Wykorzystano fragment str. https://www.politico.eu/article/european-union-scandal-parliament-qatar/