POLITYKA   Komentator. Europa-Niemcy-Polska  
reklama
reklama
reklama

Premier Morawiecki z wizytą w Berlinie. Nowe otwarcie?

Krzysztof Tokarz


/16.02.2018/ Premier Mateusz Morawiecki składa pierwszą wizytę w Berlinie. Wszyscy liczą na nowe otwarcie w relacjach z Polską. Szef polskiego rządu na pewno postara się zostawić po sobie nie tylko dobre wrażenie.

Już przed wizytą polskiego premiera w Niemczech nie brakowało przyjaznych gestów płynących z Berlina w stronę Warszawy i na odwrót. Kanclerz Angela Merkel i minister spraw zagranicznych Sigmar Gabriel podkreślili, że to Niemcy są odpowiedzialni za to, co wydarzyło się podczas Holocaustu. Dużo miejsca relacjom z Polską poświęcono też w nowej umowie koalicyjnej przyszłego niemieckiego rządu. Zawarto w niej  również między innymi i to, że niemiecko-polskie partnerstwo ma szczególne znaczenie. Cokolwiek ta gładka formułka nie miałaby znaczyć...

Te gesty z Niemiec bynajmniej nie tylko kurtuazyjne. Berlin doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że mieszając się w polskie sprawy wewnętrzne - sam ponosi sporą odpowiedzialność za pogorszenie polsko -niemieckich relacji. Za fasadą obrony „demokracji” w Polsce nie da się wszystkiego zamaskować, a już na pewno nie wszystkich nieprzyjaznych gestów pochodzących z Berlina. Nie da się ciągle udawać, że również one nie miały ważkiego wpływu - na to co ma obecnie miejsce pomiędzy oboma państwami. Oczywiście, że nie tylko strona niemiecka ponosi odpowiedzialność za wyraźne ochłodzenie wzajemnych relacji. Warszawa też nie jest bez winy.

reklama

 












Niemcy wykalkulowały, że Polska prędzej czy później będzie im potrzebna jako partner w polityce europejskiej.  Berlin potrzebuje partnera do uzupełnienia  teoretycznego, dopiero powstającego „ nowego tandemu” z Francją. Miłość niemiecko- francuska – to wcale nie jest ideał, ani tym bardziej monolit. Owszem Berlin i Paryż mają wspólne interesy, ale jest też całkiem sporo różnic, które prędzej niż później wyjdą na światło dzienne.  Rekonstrukcja polskiego rządu, zmiana na stanowisku polskiego premiera  i sygnały gotowości do dialogu z Komisją Europejską wzbudziły jednak najwyraźniej w Berlinie  nowe oczekiwania. Niemcy mają nadzieję na zmianę dotychczasowego polskiego kursu. A ten nie ma co się czarować, nie odpowiadał Angeli Merkel ani jej przyjaciołom.  Pomimo widocznej chęci nawiązania lepszych relacji i to po obu stronach -nie można jednak oczekiwać, że Polska Morawieckiego zmieni się o 180 stopni. Ale na tyle, aby stała się użyteczna z punktu widzenia Berlina- już tak. Ocieplaniu relacji służą – zarówno ta niedawna wizyta ministra Czaputowicza w Niemczech i ta obecna premiera Morawieckiego. To też jasny sygnał, że Warszawa szuka kontaktu z Berlinem. Nie ma co ukrywać, że Polska jest także zainteresowana poprawą relacji ze swoim zachodnim sąsiadem i to z wielu względów. Jedna  wizyta nowego premiera i ministra nie załatwi wszystkiego, ale może posłużyć zmianie retoryki i to po obu stronach granicy.














Nie wolno zaś oczekiwać, że tematy trudne nagle gdzieś znikną. Polacy i Niemcy mają wspólne i interesy, ale też i różne. Niemcy nie raz udowodniły, że potrafią walczyć do upadłego o swoje interesy narodowe i gospodarcze. Często malując je jako „europejskie” i wykorzystując swoje ogromne wpływy w Unii Europejskiej. Teraz to się przecież też nie zmieniło. Premier Mateusz Morawiecki w Berlinie nie może udawać, że nie ma sprawy budowy kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2. Ta bardziej polityczna niż gospodarcza inwestycja mocno zagraża Polsce, a  Berlin nie liczy się z niczym i ją realizuje po trupach. Polski premier i Angela Merkel będą musieli porozmawiać też o problemie islamskich imigrantów i uchodźców. Kwestia uchodźców nie zniknęła, a Komisja Europejska przy pomocy Berlina tą sprawą dalej się zajmuje, a nawet straszy Polskę kłopotami, jak się ta nie podda jej woli. W kwestii islamskich imigrantów i uchodźców z Syrii trudno się spodziewać tego, iż w trakcie wizyty polskiego premiera w stolicy Niemiec dojdzie do jakiegoś spektakularnego przełomu.  Niemcy ukryci za hasłami, iż „Europejczycy powinni bardziej solidarnie” brać na siebie ciężar kryzysu migracyjnego – braną dalej w dotychczasową politykę migracyjną. Nie skłaniając przy tym wcale ku innym możliwościom rozwiązania tego nabrzmiałego kryzysu. Chociażby udzielaniem pomocy na miejscu, w państwach skąd islamscy imigranci pochodzą.

 Podczas wizyty w Berlinie z pewnością nie może zostać pominięta jedna z najtrudniejszych obecnie spraw, czyli uruchomienie przez Komisję Europejską procedury przeciwko Polsce z art. 7.  Jak  głoszą kuluarowe pogłoski – to właśnie Niemcy stoją za tą nieprzyjazną Polsce procedurą. Bez cienia wątpliwości Berlin wsparł te  niezbyt przyjazne działania KE.  Tu też nie należy oczekiwać spektakularnego sukcesu, ani tego, że polskiemu premierowi uda się przekonać Berlin to tego, że reforma wymiaru sądownictwa w Polsce jest konieczna i wcale nie oznacza końca praworządności w kraju.

Pozostaje temat reparacji wojennych. Ten wyraźnie po stronie polskiej schodzi na dalszy plan. O ile wcześniej było o reparacjach głośno, dziś już jest zgoła inaczej. Nawet sami polscy politycy mówią o reparacjach zdecydowanie mniej i jeśli już się na ten temat wypowiadają - to o wiele łagodniejszym tonem niż wcześniej.  Minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz przed styczniową wizytą w Berlinie wyraził nwet nadzieję, że reparacje nie będą obciążeniem dla relacji Warszawy i Berlina. To można potraktować jako sygnał ze strony nowego polskiego rządu dla Berlina. Ale tak naprawdę nie wiadomo  jeszcze  co z reparacjami zrobi Morawiecki.

Nie ma co ukrywać faktu, że polsko-niemieckie stosunki osiągnęły dość niski poziom. Wina za taki stan rzeczy nie leży tylko po jednej ze stron. Nie jest ona, ani tylko polska, ale  aniteż tylko niemiecka. Również ryzyko wybuchu konfliktu pozostaje nadal wysokie. Pocieszające jest jednak to, że obecnie najwyraźniej żadnej ze stron nie zależy na eskalacji konfliktu. Morawiecki i Czaputowicz starają się poprawiać stosunki z Berlinem. Również ten pragnie dialogu, a nie pohukiwania i pouczania Polski. Merkel w jej „nowym-starym” rządzie ma szansę zrestartować dotychczasowe swoje nastawienie do Warszwy. To wszystko razem dobrze rokowałoby na przyszłość.


  ZOBACZ TAKŻE:    “Tajemnica Pałacu Krobielowice