POLITYKA   Komentator. Europa-Niemcy-Polska  
reklama
reklama
reklama

Berlin prowadzi coraz bardziej agresywną politykę  wobec Polski


/27.12.2017/ „Bruksela nie ma sposobu na kraje, które naruszają demokratyczny konsensus” – głosi tygodnik „Der Spiegel”, pisząc o  wszczęciu przez Komisję Europejską postępowania wobec Polski o naruszenie unijnych przepisów, a za którą stoi Berlin. „Brukselska eskalacja może spełznąć na niczym” – stwierdza tygodnik. Niemcy aż kipią, aby za pomocą Brukseli poniżyć Polskę. „Der Spiegel” naucza dalej, że Polska nie jest jedynym krajem, który narusza fundament Wspólnoty; innymi są Węgry i Czechy, gdzie populista Babisz rządzi de facto z komunistami i ekstremistami. To klasyczna nowomowa niemieckiego głównego nurtu mocno związanego z elitami rządzącymi Niemcami.   Hamburski  tygodnik pisze, że UE jest nieprzygotowana na takie „niebezpieczeństwa”.  Pokaz nowomowy pod publiczkę gazeta daje w takim o to stwierdzeniu, iż rzekomo  „obecne postępowanie jest nieefektywne w walce z zagrożeniami praworządności w UE”.  Tygodnik za nienieckim rządem nawołuje de facto do ataku na Polskę i odebrania jej praw do głosowania. Czyni to wręcz  cynicznie pisząc „Dowodzi tego przypadek Polski. Mało kto może sobie wyobrazić, że UE odważy się na kolejny krok i spróbuje odebrać Polsce prawo głosu”. Niemieckiemu rządowi nie podoba się  stanowisko premiera Węgier, który zapowiedział, że stanie po stronie Polski. A więc nie zamierza chodzić na krótkiej niemieckiej smyczy via Bruksela. Mamy do czynienia z histerią, kiedy

reklama











Spiegel pisze, że możliwe, że dołączyłyby do niego Czechy. Prawdziwym „smaczkiem” w artykule jest stwierdzenie: „skutkiem byłby ponowny, głęboki podział Europy”. Tyle, że ten podział Europy już dawno stał się faktem i jest spowodowany fatalną polityką Berlina i Brukseli polegającą między innymi na niszczeniu obrony europejskich granic i dopuszczeniem do zalewu Unii przez ocean islamskich nielegalnych imigrantów. A w tym procesie wina Berlina, samej Merkel i Komisji Europejskiej jest bezsporna. Według niemieckiego tygodnika podział Europy mają rzekomo wywoływać Czechy, bo sprzeciwią się politycznej nagonce na Warszawę, sterowanej z tylnego siedzenia przez Berlin. Niemcy nie widzą swojego udzialu w podziale Europy popieranych przez nich kuriozalnych, sztucznych kontyngentach imigrantów  zrzucanych  przymusowo na barki Węgrów, Polaków i Czechow. Spiegel zaprezentował typową mentalność Kalego widząc źdźbło w oku sąsiadów takich jak Polska, Czechy  Węgry,  nie dostrzegając belki we własnym.

 Hamburski magazyn stwierdza, że również niemiecka kanclerz jest „powściągliwa” w dalszej eskalacji sprawy.  Spiegel nawet pisze„ Zasadniczo Angela Merkel popiera Komisję Europejską. Kanclerz widzi także, jak bezwzględnie Jarosław Kaczyński przekształca krytykę z Brukseli w ataki na UE”. To zdanie obnaża stronniczość niemieckiego tygodnika. Bo chwile dalej pisze jak rzekomo ta „powściągliwa Merkel” atakuje Warszawę i mocno naciska na sankcje wobec Polski. Niemcy tupają nogą i żądają, aby w przyszłości unijne dotacje wypłacać tylko tym krajom, które przestrzegają „zasad praworządności”. Czyli robią grzecznie to, co im Berlin przez sowich posłańców w KE i RE rozkaże. Der Spiegel donosi, że już pod koniec lutego 2018 r. szefowie państw i rządów krajów UE będą rozmawiać o przyszłym budżecie, a „niemiecka propozycja” może być głównym punktem programu. Niemcy już wprost dążą do obcięcia Polsce subwencji. Każdy kij ma dwa końce. Sporo pieniędzy z Polski płynie z powrotem do Niemiec. W ramach adekwatnej  odpowiedzi należałoby wykluczyć niemieckie firmy z możliwości pozyskiwania środków unijnych w Polsce. To byłby bolesny finansowy cios, który by z kolei zabolał Berlin.  O tym woli nie pamiętać ani rząd w Berlinie, ani tygodnik z Hamburga.




Źródło: Der Spiegel, DW