Główna Archiwum Redakcja
Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia . Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności. Jeśli tego nie akceptujesz, nie korzystaj z tej strony.

ISSN 2299-1328

www.komentatoreuropa.pl

Niemcy ostro lawirują w sprawie Rosji. Niemiecki biznes chce kontaktów handlowych z Rosją i chciałby częściowo powrócić do bliskich relacji z putinowską Rosją, a Ukraina stoi robieniu „dilów” z Putinem na przeszkodzie.

To, że Niemcy grały na Rosję i kiedy blitzkrieg Putina nie wypalił, znalazły się w dość trudnym położeniu. Nie mogły grać w otwarte karty, więc na początku symulowały pomoc dla Ukrainy wysłaniem hełmów. Ale jak się z czasem okazywało, że Rosja ugrzęzła i nie zwyciężyła w 10 dni, jak planowano – to robił się coraz większy dla Berlina problem. Było komu pomagać, a jednocześnie trzeba było szkodzić Rosji. Berlin lawirował tak „pomiędzy”, ale to nie jest komfortowe położenie. Zwłaszcza kiedy zgrywasz prymusa wartości europejskich, a z drugiej strony nie chcesz stracić ważnego, strategicznego partnera na wschodzie, jakim była Rosja dla Niemiec.  Mija rok, od kiedy kanclerzem Niemiec jest Olaf Scholz. Szef niemieckiego rządu z powodu polityki wobec Ukrainy nie jest specjalnie wiarygodny i to nie tylko u nas.

Jego szumne zapowiedzi zbrojenia Niemiec, a dziś marnie wyglądają ic realizacja - to niemiecka rzeczywistość . Niemiecki sprzęt dosłownie wręcz cedzony Ukrainie, a do tego okazał się mocno zawodny. Nawet słynne haubice wysłane – zresztą wcale nie tak dużo, nie mają części zamiennych - stały się bezużyteczne. Aby je naprawiać, trzeba je “kanibalizować”, czyli rozbierać jedne, aby naprawiać inne... Przyczyna? Wcale nie brak części zamiennych , tylko wielmiesięczne ociąganie się niemieckiego ministerstwa z ich zamawianiem. Oczywiście może być to teoretycznie przypadkowa opieszałość, ale nie musi... 

Scholz nie ma dobrej prasy także w swoim własnym kraju. Rocznica sprzyja wszelkim podsumowaniom, a w nich kanclerz jak i kierowany przez niego koalicyjny rząd wypadają słabo, wręcz bladziutko.

Jak podaje cytowana powyżej Interia.pl obecnie aż 68 proc. uprawnionych do głosowania Niemców krytycznie ocenia koalicję Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD), Zielonych i Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) - wynika z opublikowanego kilka dni temu badania ARD-Deutschlandtrend.

Scholz ciągle lawiruje i stara się  Niemiec nie angażować w wojnę z Putinem. Oczywiście nie da się stać na z boku i udawać lidera Europy. Wysyła tym samym sygnał do Moskwy i niemieckiego biznes,  że dojdzie do poprawy relacji z Rosją.

Kanclerz Niemiec ściągnął na siebie ogromną krytykę, gdy na początku listopada złożył wizytę w Chinach. Pojechał tam  tuż po potwierdzeniu wybrania na trzecią kadencję sekretarza generalnego Xi Jinpinga. Tym samym usankcjonował, jako jedyny zachodni przywódca – wybór chińskiego szefa.

Wizyta Scholza wzbudziła wiele kontrowersji w Niemczech, ale również w stolicach krajów zachodnich. Wzrosły obawy przed zwiększeniem zależności gospodarki niemieckiej od Państwa Środka. Spotkanie między Scholzem a Xi wywołało również zaniepokojenie w Waszyngtonie. Scholz wyraźnie stawia na Chiny pomimo świadomości zależności ekonomicznej, oraz krytyki zachodniej opinii publicznej. Niemcy chcą za wszleką cenę przewodzić w Europie, a tym samym też chcą większej swobody od Waszyngtonu  Pomimo świadomości, że współpraca z Rosją, oparta na kupowaniu surowców energetycznych, stała się mocno problematyczna, chcą tego samego, tym razem z dilach z Chinami. Bliska współpraca z Chinami w kontekście importu surowców i metali ziem rzadkich mocno nadwyrężą zaufanie Amerykanów do Niemiec. A te ostatnimi czasy i tak nie należy do największych.
          Relacje  Polską za rządów Scholza też nie są proste. Niemcy chowając się za plecami KE i wykorzystując swoje wpływy na naczelne organy UE, uderzają w Polskę pod rożnymi pretekstami. Liczba napięć i nieporozumień ze wschodnim sąsiadem Niemiec, w czasie kiedy zasiada na fotelu kanclerza polityk SPD, jest całkiem spora. Nie jest to czas i miejsce, aby je teraz wszyskie wyliczać, ale nie wygląda to dobrze.

Rządy Olofa Scholza przyniosły więcej rozczarowań, niż spełnienia pokładanych w nich oczekiwań. Można podsumować je młodzieżowym okrzykiem „szału nie ma”.  






Źródło: https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-duze-ambicje-scholza-to-dlatego-lawiruje-w-sprawie-rosji-i-z,nId,6458882#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

Rok rządów kanclerza Scholza. Szału nie ma

(09.12.2022)Niemcy Scholza lawirują w sprawie Rosji i zbliżają się do Chin. „Kanclerz Niemiec Olaf Scholz lawiruje w stosunku wobec Rosji, niewystarczająco wspiera Ukrainę, próbuje dogadać się z Chinami, usiłuje zająć coraz coraz silniejszą pozycję wobec USA, a do tego chciałby, aby jego kraj realizował interesy dzięki silnej i zintegrowanej UE. Scholz uważa, że Niemcy powinny być jednym z najważniejszych "gwarantów bezpieczeństwa" w Europejskiego – czytamy w Interia.pl. Co cechuje rząd Scholza, to niezdecydowanie, brak konsekwencji, puste deklaracje, bez idących za nimi czynów. Puste deklaracje w sprawie Ukrainy, zresztą często pod publiczkę i nierzadko brak realnego wsparcia, na jakie realnie stać Niemcy. Ta gra pod pudliczkę jest widoczna gołym okiem i wcale nie służy wiarygodności Scholza, a wręcz odwrotnie.

POLITYKA

reklama
reklama