Bezprecedensowe ataki na Polskę i Węgry w niemieckiej kampanii wyborczej
Mateusz Kurowski
/05.09.2017/ Kandydat SPD Martin Schulz w niedzielnym ( 03.09.2017) pojedynku telewizyjnym
na trzy tygodnie przed wyborami do Bundestagu zaatakował urzędującą szefową rządu,
zarzucając jej błędy w polityce migracyjnej i zagranicznej. Z sondaży wynika, że
nie udało mu się zniwelować przewagi rywalki. Polska i Węgry stały się obiektem rozgrywki
w polityce wewnętrznej Niemiec.
Kontrowersyjny kandydat SPD na kanclerza zaatakował
również Polskę i Węgry. Powodem wściekłości lewicowego Schulza to, że Polsce i Węgrom
nie ugięły się szantażowi i nie przyjęły islamskich imigrantów. Wygłosił nawet tezę,
że odmawiając przyjęcia uchodźców uniemożliwiają powstanie europejskiej polityki
migracyjnej. Polityk niemieckiej lewicy wygrażał nawet tym dwóm krajom konsekwencjami
finansowymi.
"Potrzebne jest europejskie prawo migracyjne" -
rozdzielani pomiędzy poszczególne kraje. Ten pomysł rodem z Układu Warszawskiego
przedstawiony przez pupila polskiej lewicy jest naprawdę niebezpieczny dla trwałości
UE. Schulz brnął dalej i atakował Warszawę i Budapeszt. "To można łatwo zrobić.
Powodem fiaska jest jednak istnienie w UE krajów -
Schulz nie ukrywał tego, że w przypadku swego zwycięstwa w wyborach "powiąże problem
migracji z finansowaniem Europy". "Albo uda nam się doprowadzić do tego, że Europa
będzie sojuszem solidarnym, gdzie wszyscy wspólnie rozwiązują zadania, albo dajmy
sobie spokój z Unią" -
"Finansujemy rolnictwo, finansujemy budowę dróg w Rumunii i Bułgarii, finansujemy
regionalny rozwój w Polsce, a te kraje mówią nam: wasza migracja, wasza polityka
wobec uchodźców nic nas nie obchodzi. Tak dłużej być nie może" -
Również w Polsce w kampaniach przedwyborczych pojawiły się kwestie niemieckie. To pokazuje, że kampanie w Niemczech niczym się nie różnią od tych naszych i także Polacy są wykorzystywani dla celów polityki wewnętrznej. Im mniej ma się do zaproponowania własnym wyborcom, tym częściej pojawiają się inni. Schulz jak widać nie ma zbyt wiele do zaoferowania Niemcom, więc atakuje Polskę i Węgry, a nawet wygraża rozpadem UE. Jak widać Niemcy w kampanii wewnętrznej nie mają oporu, aby grać Polską, czy Węgrami.
źródło: http://fakty.interia.pl