Przyznano polsko-niemiecką nagrodę dziennikarską. Atmosferę spotkania psuły w tym
roku polsko – polskie spory.
Krzysztof Tokarz
/ 05.06.2017/ Polsko-Niemieckie Dni Mediów co roku gromadzą dziennikarzy zajmujących
się krajem sąsiada. Dziennikarze z Polski i z Niemiec co roku spotykają się, aby
rozmawiać o aktualnych problemach. Dyskutują również o możliwościach współpracy,
wymieniają opinie i doświadczenia. Co roku dni mediów odwiedzają dyplomaci, rzecznicy
prasowi, politycy, samorządowcy i naukowcy.
Spotkanie dziennikarzy rozpoczęło się dość „mocnym” akcentem. Przewodniczący Stowarzyszenia
Dziennikarzy Polskich Krzysztof Skowroński skrytykował niemieckich dziennikarzy za
jednostronne, nie zawsze rzetelne informowanie o Polsce.
Z kolei ambasador Polski w Niemczech prof. Andrzej Przyłębski zarzucał dziennikarzom
zza Odry jednostronność i opowiedzenie się za jedną ze stron konfliktu w Polsce.
Ujawnił, że niektóre niemieckie dzienniki są bacznie śledzone przez polską ambasadę
w Berlinie. Wystąpienia polskiego ambasadora było mocno kontrowersyjne i pojawiały
się pytania: czy wypadało takie rzeczy mówić dyplomacie? Redaktor naczelna Deutsche
Welle Ines Pohl mówiła, że w Polsce łatwo jest straszyć Niemcami. Ambasador Niemiec
w Polsce Rolf Nikel zwracał z kolei uwagę, że przedstawicielowi władz nie wypada
krytykować mediów.
Tegoroczne Polsko-Niemieckie Dni Mediów w Zielonej Górze odbywały się pod hasłem
„Nowa polityczna rzeczywistość – skutki dla stosunków polsko-niemieckich”. W tym
roku nagrodę dziennikarską w kategorii dziennikarstwo na pograniczu otrzymała Monika
Iłowska-Walkowiak z Radia Zachód, za reportaż radiowy pokazujący nastroje wśród mieszkańców
Słubic, zaniepokojonych tym, że po drugiej stronie Odry – we Frankfurcie – mieszkają
uchodźcy. W kategorii prasa nagrodzony został Rainer Schulze z „Frankfurter Allgemeine
Zeitung” za tekst o tym, jak zmiana polityczna w Polsce wpływa na życie niemieckiej
Polonii. Conrad Lay z Suedwestrundfunk otrzymał nagrodę za dokument radiowy o trudnej
historii Wrocławia. Dagmar Wittmers za film dokumentalny o polskich nastoletnich
pracownikach przymusowych w czasie II wojny światowej.
W czasie Dni Mediów zawsze ciekawe były panele i warsztaty. To tam byli interesujący
prelegenci, ale też pojawiały się bardzo ciekawe opinie uczestników. I tak było również
w tym roku.
Bardzo ciekawy był panel „Dywersyfikacja energetyczna w Europie – interesy Polski
i Niemiec”. To, że Polska i Niemcy mają nie tylko wspólne interesy, lecz i sporo
rozbieżnych - wiemy nie od dzisiaj. Jeden z niemieckich prowadzących panel – po wysłuchaniu
opinii jednego z profesorów – powiedział, że jeśli Polska chce realizować swoje wizje
to powinna wystąpić z Unii. Zwłaszcza w takim wypadku jak nie ulegnie UE - czytaj
Berlinowi – w kwestii wydobycia węgla kamiennego, lub będzie próbowała uniezależnić
się, budując własne elektrownie atomowe. Pewnie niemieckiemu dziennikarzowi nie spodobała
się riposta, aby to w takim razie Niemcy wyszły z Unii i poza nią budowały „swoje
wiatraki”. Tym bardziej, że Niemcy nie troszczyli się o solidarność europejską i
wspólne bezpieczeństwo energetyczne - budując Gazociąg Północy razem z państwem Putina.
Nie mogło też zabraknąć gorącego tematu - jakim są islamscy imigranci. Szczególnie
wiele miejsca właśnie temu tematowi poświęcono w czasie warsztatu pt. „Populizm,
migracja i czasy postprawdy. Język w nowej rzeczywistości politycznej – szanse i
zagrożenia”. Tu nie zabrakło głosów „za” obecną polityką prowadzoną w tej sprawie
przez kanclerz Merkel i władze UE - i tych przeciwnych. Znany z ekranów telewizyjnych
redaktor Polsatu News Jarosław Gugała powiedział, że brakuje mu „ubogacenia” Polski
przez inne kultury. Twierdził, że zazdrości tego Niemcom, że do ich kraju napływali
ludzie z różnych państw i kultur. A Polska „takiej szansy” nie dostała i pozostała
krajem homogenicznym. Ale znalazły się też osoby, które wyrażały sprzeciw wobec niekontrolowanemu
napływowi imigrantów z krajów islamskich.
Tegoroczne Dni Mediów były też zakładnikiem bieżącej polityki. Marszałek województwa
lubuskiego Ewa Polak skarżyła się Niemcom, że zagrożony jest w Polsce samorząd. Z
kolei podczas gali wręczenia nagród przemówienie wygłosił zastępca redaktora naczelnego
„Gazety Wyborczej” Jarosław Kurski. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że drugi ze słynnych
braci Kurskich zasiada w kierownictwie gazety bezpardonowo zwalczającej obecny rząd
i prezydenta. W jego publicznym wystąpieniu nie zabrakło polityki. Uciekał się do
stereotypowej „obrony Niemców” przed „tymi złymi Polakami” z prawicy. Jarosław Kurski
straszył, że bez wolnych mediów - łatwo będzie rozpalić w Polsce falę antyniemieckiej
propagandy, znaną z czasów PRL. Zastępca Adama Michnika użył chyba najczęściej powielanego
przykładu jak to kiedyś pokazywano kanclerza Konrada Adenauera w krzyżackim płaszczu,
a teraz pokazuje się Angelę Merkel w nazistowskim mundurze.
Bynajmniej nie były to jedyne akcenty wojny polsko - polskiej na dniach mediów.
"Polsko - polskie" starcia na X Dniach Polsko-Niemieckich Mediów w Zielonej Górze
niestety były nader częste. Niemieccy dziennikarze musieli być świadkami potyczek
polskich dziennikarzy, którzy spierali się ze sobą. Ścierały się grupy polskich antyrządowych
dziennikarzy, z tymi, którzy reprezentowali media prawicowe i publiczne. W kuluarach
– zwłaszcza z ust niemieckich gości dało się usłyszeć, że nie po to tu przybyli,
aby wysłuchiwać jak Polak - kłóci się z Polakiem. Dni mediów to powinna była być
okazja do rozmów o problemach polsko-niemieckich, których przecież nie brakuje.
Polsko-Niemieckie Dni Mediów to odbywające się od lat branżowe spotkanie dziennikarzy.
Zorganizowano je już po raz dziesiąty. Impreza odbywa się co roku – raz w Polsce,
raz w Niemczech. Towarzyszy jej wręczenie Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej
im. Tadeusza Mazowieckiego. Nagroda wynosi 5 tysięcy euro.