Ambasador RP w Niemczech: „Analiza sytuacji w Polsce jest czasami bardzo powierzchowna”
/28.12.2016/ „Formacja, której społeczeństwo powierzyło władzę, wcale nie jest nacjonalistyczna, tylko próbuje to państwo na nowo zorganizować dla dobra tego społeczeństwa” – mówi ambasador RP w Niemczech prof. Andrzej Przyłębski*.
DW: Dobiega końca jubileuszowy rok, 25-
Andrzej Przyłębski: Generalnie dobrze. Te 25 lat, to były bardzo ważne lata w polsko-
DW: Myślę, że głosy krytyczne są też objawem troski. Bardziej niepokojąca byłaby obojętność.
AP: Tak to też odbieram, tylko trochę żałuję, że poziom analizy jest czasami bardzo powierzchowny. Co rusz czytam, przed chwilą właśnie czytałem wypowiedź o Polsce pewnej parlamentarzystki niemieckiej z PE: „Zasadnicze naruszanie wartości europejskich”. To jest jak młot, bez mówienia o co właściwie chodzi, jakie konkretnie wartości są naruszane. W kryzysie wokół Trybunału Konstytucyjnego
próbuje się winę całkowicie przerzucić na stronę rządową a to jest niesprawiedliwe i świadczy o niezrozumieniu fenomenu, z jakim mamy do czynienia w Polsce. Punkt wyjścia był gdzie indziej i to nie było tak, że powiedziano „no dobrze, zrobiono błąd, ale zapomnijmy o nim”. Nie, bo ten błąd niósł potencjalne konsekwencje i dlatego cała sprawa musiała być poprowadzona w innym kierunku. Stąd ten cały kryzys, bo pewna część środowiska prawniczego nie chciała się pogodzić z konsekwencjami suwerennych decyzji Sejmu, ale moim zdaniem, to już końcówka tego kryzysu.
Ale jeżeli mówi się o łamaniu jakiś podstawowych wartości europejskich, to się trochę
oburzam, bo trzeba by się najpierw zastanowić, jakie są te wartości, jaka jest ich
struktura ważności. Każda sytuacja wymaga zastanowienia i nie można tak z góry, apriorycznie
rozstrzygać. Pani kanclerz Merkel też miała pewne zasady porozumienia dublińskiego,
ale z powodów egzystencjalnych, etycznych złamała je zapraszając uchodźców. My to
rozumiemy, nie mówimy – zostały naruszone najbardziej święte zasady. Nie, rozumiemy
dlaczego to nastąpiło i teraz musimy się z tym jakoś uporać. Tutaj byśmy chcieli,
żeby strona niemiecka czy Parlament Europejski myślały podobnie.
DW: Zaraz po objęciu funkcji ambasadora powiedział Pan agencji AFP, że „codziennie jestem konfrontowany z fałszywym obrazem Polski w Niemczech, moim zadaniem jest jego skorygowanie”. Jaki jest ten prawdziwy obraz Polski?
AP: To jest Polska, której społeczeństwo po ośmiu latach fatalnych rządów zrozumiało, że pod rządami Platformy następuje dalsze rozwarstwienie, bogacenie bogatych a ubożenie biednych, że następuje osłabienie siły państwa poprzez to, że likwidowane są posterunki policyjne w mniejszych miejscowościach, że ludzie nie czują się bezpieczni, że nasza armia jest tak słaba, że gdyby Rosja zaatakowała, to w dwa dni byłaby w Warszawie. Jeśli chodzi o szkolnictwo – a jestem profesorem uniwersyteckim, więc wiem, co mówię – to nie sposób zauważyć, że poziom przygotowania młodzieży, która przychodzi na studia jest coraz gorszy, co jest efektem reformy, którą wprowadził jeszcze pan minister Handke. Ja się wtedy cieszyłem z tej reformy, bo myślałem, że to jest krok w dobrym kierunku, ale każdą reformę można, moim zdaniem, ocenić krytycznie i się z niej wycofać.
Ta całościowa ocena spowodowała, że społeczeństwo powierzyło władzę innej formacji, która wcale nie jest nacjonalistyczna, wcale nie jest fundamentalistyczna, tylko próbuje to państwo na nowo zorganizować dla dobra tego społeczeństwa. Już te pierwsze reformy powodują, że społeczeństwo to docenia i poziom poparcia jest cały czas na poziomie 40 procent, co jest niezwykłe przy takim ataku medialnym i opozycyjnym. Czyli społeczeństwo widzi, że następuje pozytywna zmiana. Byłaby może szybsza i bardziej zdecydowana, gdyby nie te ciągłe ataki. W związku z tym te reformy są wolniejsze, są rozpisywane na głosy, żeby jeszcze bardziej nie prowokować, nie zadrażniać.
Wracając do mego obrazu kraju, który reprezentuję. To jest obraz Polski jako kraju europejskiego, ale kraju, który nie chce płynąć bezmyślnie w głównym nurcie, dostosowywać się do wszystkiego, co jest już gdzieś na Zachodzie, tylko dlatego, że to jest Zachód, tylko chce zachować swoją tożsamość i widzi bogactwo Europy w różnorodności kulturowej jej krajów a zarazem zjednoczonych pewnymi podstawowymi regułami poprzez bycie w Unii Europejskiej. Tylko, że te reguły unijne są zawsze interpretowane i ta interpretacja, która teraz dominuje, nie do końca się Polsce podoba. Jeśli o coś będziemy zabiegać, to o to, żeby trzymać się ram traktatowych, czyli Unia Europejska pomaga tylko tam, gdzie państwo nie daje rady albo przekracza to jego możliwości. A w innych sferach rozwijamy się niezależnie. Już papież Jan Paweł II, który był przecież wielkim entuzjastą UE, mówił, że bogactwo Europy, to jest bogactwo tych państw, tych kultur.
DW: Myśli Pan, że partnerzy niemieccy to rozumieją? W odpowiedzi na "agresywne" głosy pojawiające się w niemieckich mediach, apelował Pan o prowadzenie dialogu. Miał Pan okazję do wielu rozmów przez te pół roku sprawowania funkcji ambasadora?
AP: Tak, prowadziłem dużo rozmów, bo odwiedzałem najważniejszych polityków. Moje doświadczenia są różne, dobre i złe, ale mniej jest tych dobrych, dlatego, że jako człowiek żyjący w Polsce a teraz jako ambasador tego kraju wychodzę z założenia, że jestem podstawowym źródłem informacji o Polsce. A niejednokrotnie było tak, że przyjeżdżam na wizytę i mnie się mówi, co się w Polsce dzieje. Nie zwraca się do ambasadora z prośbą o wyjaśnienie pewnych zjawisk, tylko to ja jestem instruowany o tym, co się w Polsce dzieje.
źródło: Deutsche Welle http://www.dw.com/pl/ambasador-