Moja babcia nie dożyła filmu o „Wołyniu”
Krzysztof Tokarz
/ 26.09.2016 /Film "Wołyń " Wojciecha Smarzowskiego – jak można było przewidzieć
-
"O miłości w nieludzkich czasach" -
Powstania filmu o Wołyniu ani jedna z moich babć już nie doczekały. Chociaż zawsze
bardzo pragnęły, jak setki tysięcy do nich podobnych Kresowianek, aby taki film powstał.
Obie przeżyły ludobójstwo, jakiego dopuściło się UPA. Jedna z moich babć, kłuta bagnetem
przez Ukraińca z UPA, ale jakoś dała radę. Nawet nie pisnęła wówczas, kiedy Ukrainiec
przebijał ją bagnetem. Gdyby to zrobiła, zamordowałby ją jak wiele innych polskich
ofiar. Jej siostra wówczas 17 letnia dziewczyna, już nie miała już tyle „szczęścia”.
UPAowcy bestialsko ją zamordowali, przed śmiercią jeszcze nią okrutnie torturując.
Kiedy moją babcię wypędzono z wioski koło. Tarnopola, ta osiedliła się blisko Wrocławia.
Za czasów komuny nie można było o ludobójstwie na Kresach głośno mówić. Kiedy jakiś
Kresowiak nieopatrznie wspominał o swojej wiosce na dawnych kresach, od razu popadał
w niezłe tarapaty. Panowała wówczas tzw. „ państwowa i socjalistyczna przyjaźń”
z ZSRR. Druga babcia też przeszła przez piekło UPA. Udało się jej ledwo ujść z
życiem z pogromu na Kresach. Myślała, że chociaż po 1989 roku, już w III RP, coś
się zmieni! Ale nic z tego. W tym temacie panowała taka sama cenzura jak wcześniej.
Moja babcia zawsze marzyła o tym, aby mogła wybrać się z własnymi dziećmi i wnukami
do kina. Ale nic o Wołyniu nie grali...Był zakaz i cenzura. Po 1989 roku, już niejawna,
nie państwowa, ale równie skutecznie blokująca powstawanie filmów o tragedii Polaków
na Kresach II Rzeczypospolitej. Owszem kręcili filmy o Katyniu, o Holokauście,
o Jedwabnym. Ale aby zrobić film jak Smarzowski, o polskich bohaterach i ofiarach
na kresach jakoś odważny, artysta, reżyser nie znalazł ani czasu, ani ochoty, ani
odwagi.....Taka o to jest smutna prawda. Moja babcia zmarła już w III, wolnej przecież
Rzeczpospolitej. Ale nie doczekała się filmu o Wołyniu. Ja zabiorę swoją córkę na
film Smarzowskiego, aby poznała nieco historii naszej rodziny. Ale również po to,
aby wiedziała, że temat ludobójstwa na Kresach przestaje w końcu być tabu. Ten jeden
film Smarzowskiego wszystkiego nie załatwi. Nie zapełni dziury jaka powstała w śwaidomości
społecznej przez ponad 70 lat. Trzeba mieć jednak nadzieję, że po nim powstaną kolejne
filmy, programy telewizyjne, książki. Kto wie, może po Smarzowskim, inny reżyser
odważy się opowiedzieć historię zamordowanych przez UPA-
.
Czytaj także: