Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia . Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności. Jeśli tego nie akceptujesz, nie korzystaj z tej strony.
W raporcie wyjaśniono, że biuro nie zostało stworzone z myślą o "statusie", lecz w
celu "wypełnienia obowiązków po zakończeniu urzędowania i ciągłych zobowiązań". Przypomniano
też, że "w szczególności wykluczone jest wykorzystywanie go do celów prywatnych i
do generowania dodatkowych dochodów", a zwrot kosztów podróży może być brany pod
uwagę jedynie "jeśli były kanclerz federalny podróżuje w imieniu i w interesie Republiki
Federalnej Niemiec".
A i takie zarzuty padały, że Merkel nie tylko zatrudnia dwukrotnie większy personel,
niż jej odpowiednicy, to jeszcze wykorzystywała działalność biura nie tylko do celów
służbowych. Merkel sporo jeździła sobie na koszt niemieckiego poradnika, czy zawsze
były to wyjazdy konieczne i jak wspominano w „ interesie Republiki Federalnej Niemiec”?
Chyba raczej nie, bo koalicja rządząca Niemcami wytknęła te wycieczki Merkel, jako
zbędny wydatek i obciążenie dla kieszeni niemieckiego podatnika. Opinia publiczna
też nie zareagowała pozytywnie na rozpasanie byłej kanclerz i na to, że podatnik
utrzymuje jej dwór i płaci za wojaże. Przez długi czas niemiecki rząd i media głównego
nurtu - pomimo że doskonale wiedziały o dość rozrzutnym trybie życia byłej pani kanclerz
– to jednam milczały. Widocznie, już dłużnej się nie dało rozpościerać parasola ochronnego
nad Merkel.
Źródło: https://www.spiegel.de
Nie cichną głosy oburzenia wokół „dworu monarszego” Angeli Merkel
(07.11.2022)Chociaż Angela Merkel (68 l.) już jakiś czas temu odeszła na zasłużoną
emeryturę, to okazuje się, że była kanclerz Niemiec nie potrafi definitywnie skończyć
z wydawaniem państwowych pieniędzy. M z tego powodu teraz kłopoty. Jej „bizancjum”
nie dało się dłużej ukrywać. Niemiecka koalicja rządząca musiała w końcu zareagować.
Rząd upomniał byłą kanclerz Angelę Merkel, aby ta zachowała większą dyscyplinę w
wydatkach związanych z jej berlińskim biurem. Chodzi o liczbę zatrudnianych osób
i koszty podróży. Ja piszą media, Merkel sobie nie żałowała na wydawaniu pieniędzy
niemieckiego podatnika. Niemiecki tygodnik "Der Spiegel", powołując się na raport
Ministerstwa Finansów dla Komisji Budżetowej Bundestagu pisał: "Rozmowy na ten temat
toczyły się pomiędzy biurem kanclerskim, a biurem byłej kanclerz Merkel, w czasie
których była również mowa o zgodnej z wymogami obsadzie kadrowej".