Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia . Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności. Jeśli tego nie akceptujesz, nie korzystaj z tej strony.
Der Spiegel zauważa, Komisja używa więc najostrzejszej jak dotąd broni w sporze „z
polskim konserwatywnym rządem narodowym”. Niemiecka gazeta pisze wprost, to element
walki KE z polskim rządem. Nie jest też żadną tajemnicą i nie trzeba czytać Spiegla,
żeby wiedzieć, że KE aktywnie zwalcza polski rząd różnymi środkami. Zaangażowanie
na polskiej scenie politycznej KE i takich wysokich rangą jej oficjeli jak von der
Leyen jest oczywiste.
Komisja Europejska do tej pory odmawiała wypłaty Polsce środków
na odbudowę korony . To łącznie około 36 miliardów euro. Jednak wstrzymanie dużych
kwot funduszy strukturalnych stanowi nową jakość przyznaje niemiecki tygodnik. Wyjaśnia,
iż w przeciwieństwie do jednorazowego „funduszu odbudowy Corona, są one częścią rdzenia
marki UE”.
Spiegel przypomina, iż Komisja Europejska próbowała także innych instrumentów
do walki z nielubianym przez nią rządem w Warszawie. Czytamy w Spieglu, że postępowanie
na podstawie art. 7, które teoretycznie mogłoby zakończyć się odebraniem prawa głosu
w UE, spełzło na niczym. Jednak mechanizm praworządności jest ściśle ograniczony
do niewłaściwego wykorzystania funduszy UE.
Tygodnik uważa, że dzięki nowym warunkom wydatkowania funduszy spójności Komisja
może również karać naruszenia np. praw mniejszości seksualnych czy wolności prasy
– i nie potrzebuje na to zgody Rady Państw UE, ale może decydować samodzielnie. Te
i inne kruczki będą na pewno przeciwko Warszawie wykorzystywane. Spiegel spodziewa
się, że KE uderzy w Polskę wykorzystując „praworządność” i sadownictwo. To ma posłużyć
za pretekst do odebrania pieniędzy.
Ale nawet Spiegel przyznaje, że Komisja Europejska na czele z von Leyen podejmują
swoją polityczną grą wysokie ryzyko.
Przemysł „praworządność” stał się pretekstem do wypychania Polski z UE, i do dawania
argumentów przeciwnikom Unii. Maski opadły i nawet dla przeciwników obecnego rządu
w Warszawie jest jasne, że Komisji Europejskiej, Brukseli i za ich plecami chowającemu
się Berlinowi - chodzi o polityczny nacisk i „wywrócenie” niechcianego przez nich
rządu w Warszawie. Praworządność to tylko bat i środek do celu. Powtarzając za niemiecką
gazetą, tak KE takimi działaniami podejmuje naprawdę duże ryzyko. A skutki jego trudno
dziś przewidzieć. Nie można będzie potem umyć rąk i powiedzieć, że to wina tylko
złego rządu w Warszawie. Nie da się już powtórzyć Brexitu, kiedy KE popełniła masę
błędów, który wypchnęły Wielką Brytanię z UE. Potem unijni wysocy rangą funkcjonariusze
i im służący dziennikarze palcem wskazywali, że winni to ONI, a nie MY. Na co warto
zwrócić uwagę Komisja Europejska von de Leyen już drugi raz uderza w Polskę.
Źródło: https://www.spiegel.de/ausland/rechtsstaat-streit-eu-kommission-will-polen-keine-strukturhilfen-zahlen-a-c2f4f8ef-a6d9-4eb0-a58e-14be76414d7a
CZYTAJ TAKŻE:
Ursula von der Leyen uderza Polskę KPO
Der Spiegel: Komisja Europejska ryzykownie eskaluje spór z Polską
(19.10.2022)Der Spiegel pisze, że Komisja UE nie chce płacić Polsce żadnej pomocy
strukturalnej. W sporze o praworządność z Polską Komisja Europejska wyciąga swoją
najpotężniejszą jak dotąd broń - i grozi Warszawie wycofaniem niemal wszystkich funduszy
strukturalnych. Ale ryzyko jest wysokie dla obu stron. Warto dodać , że już od dawna
nie chodzi tu o żadną praworządność tylko o politykę. Przemysł praworządność od jakiegoś
czasu służy między innymi KE do nacisku na Warszawę i próbę zmiany rządu na korzystny
z punktu widzenia Brukseli i Berlina. Spiegel przypomina, że stawka jest dla Polski
bardzo wysoka: według Komisji udało by się Polakom odebrać prawie całe z 75 mld euro,
które kraj ma otrzymać w ramach pomocy strukturalnej z obecnego budżetu UE w latach
2021-2027. Te tak zwane fundusze spójności mają na celu wyrównanie różnic między
regionami silnymi i słabszymi gospodarczo. Gdyby te pieniądze nie popłynęły, szkody
dla Polski byłyby ogromne: 75 mld euro, liczone w ciągu siedmiu lat, stanowi około
1,6 proc. produktu krajowego brutto Polski. Nie ma co ukrywać, że to uderzenie KE
von Leyen było by dla kraju bardzo bolesne. To jeszcze nie koniec, bo pod pod płaszczykiem
„praworządności” Polska może stracić o wiele więcej. Spiegel pisze, że KE może położyć
rękę i zablokować jeszcze inne należne Polsce środki. Jak pisze niemiecki tygodnik
- uchwalone w 2021 r. rozporządzenie określające warunki wypłaty środków unijnych
dotyczy nie tylko funduszy spójności, ale także funduszy socjalnych, rybackich, azylowych,
migracyjnych i integracyjnych oraz puli. bezpieczeństwa wewnętrznego, zarządzania
granicami i polityki wizowej. W sumie w latach 2021-2027 Polska ma otrzymać ok. 120
mld euro funduszy unijnych, co czyni z Warszawy największego odbiorcę środków z Brukseli.