POLITYKA   Komentator. Europa-Niemcy-Polska  
reklama
reklama
reklama

Niemieckie media murem za PO i tradycyjnie straszą wygraną Pisu


Krzysztof Tokarz


Media naszego zachodniego sąsiada od lat mają głównego „wroga” na polskiej scenie politycznej.  Jest nim oczywiście „germanożerczy Pis”. Nie trudno też się domyślić, kto jest ulubieńcem niemieckich dziennikarzy - oczywiście Platforma Obywatelska.

W niemieckich mediach o tegorocznych polskich wyborach do Sejmu i Senatu ukazało się szereg materiałów. Jednak aby tego zbyt wiele było – trudno powiedzieć. Jeśli już pisano za Odrą o wyborach w naszym kraju – to w kontekście walki politycznej pomiędzy dwiema największymi partiami Platformą i Prawem i Sprawiedliwością. Ta druga partia tradycyjnie już odgrywa rolę dla niemieckiej opinii publicznej „czarnego charakteru”.

Według znaczącej części niemieckich komentatorów - Kaczyński i jego partia to „niemcożerca- co zjada Niemców niemalże na śniadanie”. Każda wzmianka o Niemczech padająca ze strony Pisu czy Kaczyńskiego jest traktowana jak „atak polskiego nacjonalizmu” i zestawiana jest niemalże na równi z faszyzmem. Dlatego niemiecki czytelnik, polegający jedynie na mediach, ma małe szanse – mieć inną opinię - jak tylko negatywną o Pisie i jego „narodowo-konserwatywnym” liderze. Po drugiej stronie sympatii niemieckich dziennikarzy jest Platforma Obywatelska i Donald Tusk. W kampanii kiedy to wytknięto Donaldowi Tuskowi „dziadka z Wehrmachtu” i ten przegrał wybory – dla sporej części niemieckich komentatorów Tusk stał się „męczennikiem” za „niemieckość”.  W wielu publikacjach gazetowych podawano ten fakt jako rodzaj przestrogi - co może się stać w tej prawicowej Polsce, kiedy poruszy się wątek niemiecki. Dla wielu komentatorów Tusk był symbolem „niemcożerczości” Jarosława Kaczyńskiego. W obecnie trwającej kampanii  pojawiało się niezwykle mało niemieckich wątków. Z nich najwyraźniej się ucieszyli ci niemieccy komentatorzy, którzy chętnie podkreślają antyniemieckie smaczki. To najwyraźniej jest im bardzo potrzebne do uwiarygodnienia od wielu lat trwającej narracji. Tym razem też nie mogło być inaczej. Na szczęście na pomoc przyszła im wypowiedź Antoniego Macierewicza jakiej ten udzielił w Stanach Zjednoczonych. Macierewicz pytał czy Donald Tusk był agentem Stasi? Stosunkowo mało był wykorzystany przypadek w niemieckich mediach – co nie oznacza, że wcale -  lokalnego działacza, kandydata Pisu, który wygłupił się na Opolszczyźnie każąc śpiewać młodym z mniejszości niemieckiej po polsku. Widocznie to było zbyt mało „antyniemieckie”? To nie znaczy, że główny nurt w narracji komentatorów zniknął, z powodu niewielkiej ilości akcentów niemieckich, a precyzyjnie rzecz ujmując antyniemieckich? Głównie na takie „smaczki” polują niemieccy komentatorzy. Kaczyńskiemu  mocno się od Niemców oberwało „za uchodźców”. Zwłaszcza za tę jego wypowiedź o chorobach przywleczonych przez uchodźców. Jak wiadomo uchodźcy w Niemczech - to nie jest zwykły temat. To niemalże nowa religia. Każdy krytykant się ociera o "zwyzywanie" go od „islamofobów”, „ksenofobów” lub innych „nacjonalistów”. A tu jeszcze się trafił tak wysokiej rangi nielubiany przez Niemców polski polityk.  I dostało się za to Kaczyńskiemu od komentatorów takich gazet jak Frankfurter Allgemeine Zeitung i nie tylko. Miał szczęście, że nie powiedziano o Pisie, że to taka polska Pegida, ale pewnie niewiele już brakowało?

Prawo i Sprawiedliwość mobilizuje w Polsce przede wszystkim tych, którzy czują się w pewien sposób odseparowani od reszty kraju – pisał z kolei monachijski dziennik „Süddeutsche Zeitung” (SZ).  To tyle o wyborach Pisu. No może jeszcze warto wspomnieć, że ten sam dziennik dodaje, że  Pis cieszy się poparciem na terenach wiejskich. Ciekawe co na to PSL?  Ale czy ta teza o tym, że to tylko wiejski elektorat popiera Pis, jaka lansowana jest przez „Süddeutsche Zeitung” ma wiele wspólnego z polską polityczną rzeczywistością?

 












Süddeutsche Zeitung” pisał, że  koalicja na czele z Platformą Obywatelską (PO) we wszystkich sondażach znajduje się coraz bardziej w tyle za PiS-em. Niemiecki dziennik tłumaczył, że na taki wynik nie mają również wpływu sukcesy ekonomiczne Polski, która pod rządami PO może pochwalić się największym wzrostem gospodarczym w Europie środkowo-wschodniej. Monachijski dziennik pisał, że Polska jest ciągle podzielona – i to nie tylko na zamożniejszy i liberalniejszy zachód oraz wyraźnie konserwatywny wschód, głosujący na PiS. To może jeszcze bardziej dziwić i denerwować niemieckich dziennikarzy, bo w ich opinii ze wszystkich państw Unii Europejskiej Polska najbardziej zyskała na członkostwie we Wspólnocie. Süddeutsche Zeitung” pisał, że  od 2014 do 2020 r. Warszawa wpłaci „tylko” na konto UE 30 miliardów euro, a otrzyma „aż” ok. 106 miliardów euro.

Nie ma żadnej wątpliwości po czyjej stornie leżały sympatie niemieckich dziennikarzy relacjonujących o polskich wyborach parlamentarnych 2015. Co z tych relacji zrozumieli Niemcy, nieznający języka polskiego? Tacy, którzy zdani są jedynie na pracę dziennikarzy i to ich oczami oglądają w znacznej mierze Polskę? Jedno jest pewne, raczej nikt kto czyta prasę w Niemczech i na jej podstawie wyrabia opinię o polskiej polityce-  pozytywnej jej mieć nie będzie.  Ale czy sami Polacy ją mają?


19_10_kawa_pazdziernik Image Banner 300 x 600
reklama
akade180x150 Image Banner 180 x 150