TTIP nie taki straszny, jak go malują?
/25.02.2015/ Demonizowana przez wielu ludzi umowa o wolnym handlu USA UE jest tematem dwóch kongresów, przedstawicieli gospodarki i SPD w Berlinie. Pomimo krytyki TTIP budzi jednak nadzieje.
Przeciwnikom TTIP nie podoba się, że „negocjacje nie są transparentne”. To prawda, że obrady nie odbywają się na forum publicznym, podobnie zresztą jak posiedzenia zarządu Greenpeace, partii Lewica, czy też Zielonych. Ważne, że potem się te informacje upublicznia i to już ma miejsce.
Sądy arbitrażowe
„Międzynarodowe sądy arbitrażowe, odbierają moc parlamentom narodowym” – uważają
przeciwnicy TTIP. Sądy arbitrażowe nie mogą unieważniać ustaw. Dysponują jednak uprawnieniami
do przyznawania odszkodowań. Ale to jest już możliwe w oparciu o inne porozumienia.
Na przykład koncern Vattenfall, powołując się na Kartę Energetyczną, wniósł sprawę
przeciwko rezygnacji Niemiec z energetyki jądrowej. Poza tym Vattenfall zawarł ugodę
z rządem Niemiec przed międzynarodowym sądem arbitrażowym, w związku z narzuceniem
elektrowni węglowej Hamburg-
Zadaniem sądów arbitrażowych jest ochrona inwestorów przed arbitralnością państwa. Przedstawiciele niemieckiego przemysłu jak prezes niemieckiego Związku Przemysłu Samochodowego Matthias Wissmann, nie mają nic przeciwko tym sądom.
Rezygnacja z ochrony inwestorów byłaby poważnym strategicznym błędem; dla Europejczyków równałoby się to strzeleniu gola do własnej bramki, bo ponad połowa spraw wnoszonych do sądów arbitrażowych na świecie, to skargi europejskich, również niemieckich firm, w dużej mierze firm średniej wielkości, przeciwko innym na świecie, które np. wycofują się z inwestycji.
W przypadku TTIP przede wszystkim USA obstają przy ochronie inwestorów, ponieważ
nie ufają systemom prawnym w niektórych krajach Europy Południowo-
Źródło: Deutsche Welle http://www.dw.de/ttip-